czwartek, 25 lutego 2016

Be grateful and go for your dreams

Pokaż wdzięczność wszechświatowi, a on sprawi, że będziesz szczęśliwa.

Wielu nie wierzy, że nasza każda myśl odbierana jest przez wszechświat jako prośba, która zawsze zostaje spełniona. Im bardziej czegoś pragniemy, im większa jest nasza determinacja, tym większą mamy pewność, że zostaniemy wysłuchani.

Kilka dni temu zatrzymałam się na chwilę, zwalniając galopujące życie. Powiedziałam stop. Rozejrzałam się wokół. Spojrzałam przed siebie, odwróciłam się do tyłu. Gdzie ja tak naprawdę jestem? Dokąd zmierzam?  Nie chce podążać za czymś odległym, uciekającymi ideałami, utopią.
Akceptacja i wdzięczność za to co jest. Bez tego nie sposób jest zrobić kolejnego kroku, by sięgnąć po swoje marzenia. Jak realizować własne pragnienia, jak dążyć do postawionego sobie celu, bez czerpania radości z drogi? Każdy, nawet krótki przystanek mnie czegoś uczy. A miniony czas pozwolił mi dostrzec, że niemożliwe naprawdę nie istnieje.

Po uroczystości rozdania telekamer, na której znalazłam się dość przypadkowo, wzięłam udział w konkursie. Stawka dla mnie bardzo wysoka- spotkanie z Katie Stevens, jedną z głównych aktorek uwielbianego przeze mnie serialu MTV "Faking it". Znienawidzone od zawsze pytanie "dlaczego ty?" przyprawiało mnie o dreszcze na samą myśl. Po długich walkach z myślami udało mi się napisać kilka słów. Wyniki we wtorek, o której? Nie wiadomo. Nadzieja powinna być zawsze, ale moja umarła po 16. Kiedy o 19 zadzwonił telefon ostatnie czego się spodziewałam to usłyszeć głos przemiłej kobiety, która wypowiada magiczne słowa: "dzwonię z MTV". Wszystko co powiedziała później nie zakotwiczyło się w mojej głowie. Zrozumiałam jedynie, że wygrałam. Że zobaczę przedpremierowo pierwszy odcinek serialu, na który czekam już tak długo i przez wszystkim SPOTKAM Katie, serialową Karmę. Spotkanie obejmowało również bohaterkę serialu "Inna", Jillian Reed- niestety oglądałam zaledwie kilka odcinków. Nadrobię to!

Zostałam zaproszona z osobą towarzyszącą do warszawskiej Kinoteki. O 17 weszłyśmy na 1 piętro, gdzie spodziewałam się ogromnej kolejki i tłumu fanów, ale ku mojemu zdziwieniu korytarz był... zupełnie pusty!
Przed salą nr 6 znajdowały się pęki balonów oraz stół pełen coli i cukierków. Po wejściu dalej czekał na nas przepięknie wyglądający poczęstunek. Słodkości nie dało się nie spróbować, pudrowe kolory przeciągały wzrok i przypominały co to łakomstwo.

Sala kinowa, bardzo mała i kameralna powoli wypełniała się gośćmi, którzy zajadali się babeczkami. Kiedy ostatnie miejsca zostały zajęte, zostaliśmy bardzo ciepło przywitani przez ekipę MTV. Okazało się, że obecność aktorek to nie jedyna niespodzianka. Na sali pojawili się Mała i Alan z ekipy Warsaw Shore oraz Kosper. Po napiętej chwili oczekiwania Katie i Jillian pojawiły się w drzwiach, przywitaliśmy je brawami oraz okrzykami radości. Niesamowite uczucie zobaczyć jak twoja ulubiona serialowa postać wchodzi do kina, aby obejrzeć z tobą najnowszy odcinek tego właśnie serialu.

Premiera odcinków jest nadal ściśle tajna i nie uraczę was nawet najmniejszym spoilerem, nie podzielę się szczegółami, mogę tylko powiedzieć, że nie możecie przegapić premiery na MTV 15 marca!

Po bardzo emocjonującym pokazie, był czas na zdjęcia. Tutaj spotkało mnie kolejne zaskoczenie. Nie lubię zdjęć na ściance, które robi fotograf. Ok, może i wychodzą ładnie, ale takie masówki bardzo ograniczają kontakt z gwiazdą. Podchodzisz, zdjęcie, następny itd. Bardzo stresujące i sztywne doświadczenie. Tym razem było inaczej. Nikt nikogo nie poganiał, nie zabraniał robić selfie, osobno w grupie z jedna lub dwoma aktorkami.
Dziewczyny były bardzo otwarte i przyjazne. Mimo ogromnego stresu jaki przeżywałam podchodząc, kiedy usłyszałam przyjazne "Hi nice to meet you, how are you?" przytulając Jillian i Katie cały stres momentalnie zniknął. Widziały zdenerwowanie fanów i z łatwością rozluźniały atmosferę dodając kilka miłych słów.

Ogromny plus za atmosferę podczas całego wydarzenia. Nie spodziewałam się, że Katie jest tak wspaniałą i ciepłą osobą. Ok wiedziałam, że jest wspaniała, ale nie "gwiazdorzy", nie zachowuje się jak diva. Zaufanie do fanów i brak "muru" między nami, a aktorkami sprawił, że całe spotkanie było naprawdę przyjemnie spędzonym czasem bez walki o zdjęcie oraz okropnego stresu.





 TELEKAMERY:

Margaret 
Basia