Uwielbiam, kiedy robi się ciepło. Zaczynają się imprezy plenerowe i jest znacznie więcej koncertów. Dla mnie jest to odskocznia od codziennych obowiązków, szarości życia codziennego.
Apropo, zaczęłam pisać posta, rozmyślać na jakie koncerty chciałabym się wybrać. Pojawiła się informacja o koncercie Nate'a Ruess'a jednego z moich ulubionych wokalistów. Zagra w Londynie dzień przed moim planowanym pobytem w Anglii. hm.... Chyba jednak mój pobyt wydłuży się o jeden dzień.
No bo marzenia są po to. aby je realizować! Nie wahać się i kiedy jest okazja skakać na głęboką wodę. Nawet na główkę. Nie ma dobrej zabawy, wspomnień ani radości bez odrobiny ryzyka.
W sobotę pojechałam do Lublina na koncert właśnie. I oczywiście nie obyło się bez kilku przygód. Wylądowaliśmy na wesołym miasteczku i cała kasa na powrót została wydana. Na szczęście w pociągu panowie konduktorzy byli tak mili, że zapłaciłyśmy za bilety po powrocie do domu. Ale mimo wszystko bawiłam się świetnie!
Po nieprzespanej nocy poszłam na dzień otwarty uczelni, na którą się wybieram (może tym razem nie rzucę po kilku tygodniach). Nie było tak źle, kiedy się nie nudzisz to nawet nie chce się spać :)
Lublin
Basia kurdej-Szatan